Artykułem chciałbym przybliżyć jedną z ciekawszych postaci związanych z górami, a że, moja przynależność klubowa jest związana z Klubem Wysokogórskim w Gliwicach, padło na „Kirkina”.
Zdzisław Dziędzielewicz-Kirkin bo o niego chodzi, urodził się 25 września 1916 r. we Lwowie, zmarł 21 września 2010 r. w Gliwicach, mając prawie 94 lata.
Taternik, alpinista, ratownik TOPR, przewodnik tatrzański, instruktor narciarstwa, działacz harcerski i turystyczny. Z wykształcenia polski inżynier mechanik, w latach 1948–1979 projektant w przemyśle hutniczym w Gliwicach.
Dziędzielewicz, jeden z ojców polskiego taternictwa, prekursor stosowania techniki sztucznych ułatwień w Tatrach. Z Tatrami zetknął się stosunkowo wcześnie, jego rodzina osiedliła się w Zakopanem, gdy miał 13 lat. W czasach szkolnych, jako członek I Zakopiańskiej Drużyny Harcerzy, poznawał Tatry turystycznie i na nartach. W 1936 r. wraz z kolegami z harcerskiej Sekcji Turystycznej powołał grupę sportową zwaną „Makolągwami”.
Poznając możliwości techniki hakowej, a to dzięki, specjalnie sprowadzanym głównie z Niemiec, podręczników alpinistycznych, przyswajał niezbędną wiedzę teoretyczną i przekładał ją na praktykę, zaczynając ją stosować z powodzeniem w Tatrach. Dzięki nabytym umiejętnością dokonał wraz ze swoimi kolegami wielu znaczących przejść, do których należały między innymi, wejście na Kościelec lewą połacią zachodniej ściany (wraz ze Zbigniewem Kubińskim, 5 lipca 1939 r.) czy też na Granaty Żlebem Drège’a (wraz ze Stanisławem Wrześniakiem, 16 lipca 1939 r.).
Przełom, a może nie?
1 września 1939 roku wybuchła wojna, pierwsze oddziały wojsk niemieckich zaczęły wkraczać do Polski – Zdzisław Dziędzielewicz oraz jego kolega Stanisław Wrześniak, udali się w góry, chcąc zrobić „Drogę przez Matkę Boską” na Zawratowej Turni, jeszcze wtedy nic nie wiedzieli co się dzieje i jakie zagrożenie zawisło nad Polską, sam Dziędzielewicz, relacjonuje to w Taterniku nr 3-4 z 1963 roku, tymi słowami: „Prawdę mówiąc, nie bardzo zdawaliśmy sobie sprawę z grożącego niebezpieczeństwa. Nie pamiętaliśmy, jak wygląda wojna, a polityka ani nam była w głowie. Zresztą Staszek ze swoją sztywną w kolanie nogą nie podlegał obowiązkowi służby wojskowej, ja zaś miałem odroczenie jako student. Poza tym wszystkim mieliśmy porachunki z Matką Boską pod Zawratem, i to wcale nie religijnej natury”, Zdzisław Dziędzielewicz, 1963.
Wiadomość o wybuchu wojny zastała ich w ścianie, a dokładnie wiadomość tą przyniósł, pod ścianę, Leszek, brat Zdzisława Dziędzielewicza – jednak ani Zdzisław, ani jego kompan Staszek nie zamierzali zrezygnować ze swoich planów i zrealizowali go do końca, Zdzisław, zawołał do Leszka: „ Zaczekaj na nas — zawołałem do niego. — Najpierw musimy skończyć drogę!”. Czytając dalej wspomniany artykuł w Taterniku, możemy przytoczyć słowa Zdzisława: „Obserwowałem pilnie jego wyważone ruchy, wolno wypuszczając liny. Jednakże dręcząca myśl o wojnie nie chciała się już ode mnie odczepić. Nowina spadła raptownie, trzeba się z nią było oswoić, opukać ją z uwagą ze wszystkich stron. Co począć dalej, co robić? Wspinaczka dawała chwilowe zapomnienie, a ściana poczucie pewności i bezpieczeństwa. Odgradzała nas ona od ludzi, od wojny, od Niemców, od konieczności podejmowania ostatecznych decyzji” Zdzisław Dziędzielewicz-Kirkin, 1963
Należy też wspomnieć, że „Drogę przez Matkę Boską” na Zawratowej Turni, pokonali z minimalistyczną ilością sprzętu! …” Na „Matkę Boską” zabraliśmy tylko jedną pętlę. Karabinków wzięliśmy 8, haków 13, w tym 5 wyciorów z kółkami, 4 łyżki (jak dzisiejsze) i 4 pły-tówki. Łyżki zamawialiśmy u kowala według modeli zamieszczanych w książkach alpinistycznych.” Zdzisław Dziędzielewicz-Kirkin, Taternik nr 3-4, 1963.
Przez pierwsze dwa lata wojny przebywał w Zakopanem mając tylko okazję nadal się wspinał w Tatrach, pokonując i wyznaczając nowe drogi. Zawierucha wojenna rzuciła go do Lwowa. W 1945 r. został przyjęty do Klubu Wysokogórskiego PTT i złożył przyrzeczenie ratownicze w TOPR. Był jednym z głównych organizatorów taternictwa na Górnym Śląsku – działał w drużynach harcerskich Politechniki Śląskiej i kole gliwickim PTT. Był współzałożycielem Koła Śląskiego Klubu Wysokogórskiego w Katowicach (1949), Grupy Alpinizmu Sekcji Turystycznej AZS w Gliwicach (1951) i wreszcie koła Klubu Wysokogórskiego tamże (1957). Był wykładowcą i kierownikiem kursów taternickich, odkrył nieznane wówczas rejony skałkowe i posłużył się nimi dla celów szkoleniowych, m.in. Skałki Rzędkowickie.
Cały czas intensywnie się wspinał. Dokonał m.in. pierwszego zimowego wejścia Żlebem Drège’a na Granaty (1953, z Jerzym Mitkiewiczem, Tadeuszem Rogowskim i Witoldem Udzielą). W 1957 r. jako uczestnik pierwszej po wojnie polskiej wyprawy w Kaukaz zdobył wschodni szczyt Elbrusa. W 1961 roku we współpracy z Tadeuszem Kozubkiem narysował powieloną przez Koło Gliwickie KW mapę „Tatry Wysokie” w skali 1:25.000, która przez wiele lat była w Klubie podstawą nauki topografii. W latach 1960–1965 wyjeżdżał m innymi z Januszem Chaleckim i Wandą Rutkiewicz, w Alpy Wschodnie i Dolomity, w których przeszedł wiele dróg skalno-lodowych. Od 1952 r. był instruktorem narciarstwa PZN, a później również instruktorem skialpinizmu i przez wiele lat prowadził obozy szkoleniowe w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Był aktywny do ostatnich lat swojego życia: jeszcze w wieku 90 lat jeździł na nartach i wspinał się w skałkach.
Ceremonia pogrzebowa, została odprawiona w Zakopanem, gdzie został pochowany w grobowcu rodzinnym na Nowym Cmentarzu przy ul. Nowotarskiej w Zakopanem.
W sobotę 23-go maja 2015 r. na Wiktorówkach odbędzie się uroczyste odsłonięcie tablicy pamiątkowej poświęconej pamięci Zdzisława Dziędzielewicza.
Z taternickim pozdrowieniem
Tomasz Marek Badur
Bibliografia:
- „Pierwszy dzień wojny”, Taternik nr 3-4, 1963, s.101-106
- Senior ekstremalista, „Tatry” nr 4 (34), jesień 2010, s. 13, ISSN 0867-4531.
- Radwańska-Paryska Zofia, Paryski Witold Henryk: Dziędzielewicz Zdzisław, w: Wielka encyklopedia tatrzańska, Poronin 1995, ISBN 83-7104-008-3.